,,Nie, nie dla wiedzy podróżujemy. Nie po to też podróżujemy, by na chwilę z codziennych trosk się wyrwać i o kłopotach zapomnieć [...] Nie, nie żądza wiedzy nas gna ani ochota ucieczki, ale ciekawość, a ciekawość jak się zdaje, jest osobnym popędem, do innych niesprowadzalnym.” Leszek Kołakowski — Mini wykłady o maxi sprawach

niedziela, 13 października 2013

And go!!!!!

Wybaczcie, że nie pisałam trochę miałam czas zajęty, i choroba mnie złapała, a i weny na pisanie nie mam więc będzie jak poprzednio, mało teksu dużo zdjęć:)

Kolejny dzień zapowiadał się wspaniale! Słońce grzało za oknem, niebo prawie bezchmurne,a my niesamowicie wypoczęci zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na kolejną wyprawę! Poszliśmy na metro i wysiedliśmy jak dzień wcześniej na stacji Lehel ter i udaliśmy się spacerkiem w kierunku Placu Bohaterów. Po drodze zobaczyliśmy sklep z męskimi garniturami o dźwięcznej nazwie "Joy", a ponieważ zarówna dla internetowej społeczności jak i bliskich znajomych jestem Joy to nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem zdjęcia.




Ale wróćmy do celu naszej wyprawy, którego jeszcze nie zdradzę. dotarliśmy do Placu Bohaterów.


A na placu oczywiście słynny Pomnik Tysiąclecia oraz Muzeum Sztuk Pięknych.





 Przeszliśmy przez Lasek Miejski i dotarliśmy do celu naszej wyprawy czyli....
Wesołego Miasteczka, Vidampark! Niestety z tego co czytałam Park ma być zamknięty w tym roku, a teren przejęty przez sąsiadujące Zoo. Dlatego też miałam parcie, aby tam pójść bo już drugiej okazji może nie być. Byliśmy na miejscu około 10 niestety Park był otwierany o 11 więc musieliśmy poczekać. Przyjemność ta kosztowała nas 4000 forintów od osoby. Po wejściu było trochę sztywno, ze względu na małą ilość osób, które były na terenie parku. Ale powoli wszystko się rozkręcało. Pomimo malej ilości atrakcji, byłam szczęśliwa, bo po pierwsze uwielbiam Wesołe Miasteczka, a po drugie, mogłam się przejechać najstarszą kolejką górską, o drewnianej konstrukcji!

 Po lewej macie dwa zdjęcia z kolejki górskiej, bez zabezpieczeń, po prostu siedziało się w wagoniku i trzymało rękoma. A powyżej wieża, która z zastraszającą prędkością po dźwięku "And GO!", wciągała na samą górę i spuszczała w dół, dwa razy. Serce miałam przy gardle! Tym bardziej, że nikt się nie chciał na to skusić i poszliśmy na pierwszy rzut.

 Tutaj ja i S. na "London Eye", ale mniejszym i starszym.

Po wyjściu z Wesołego Miasteczka udaliśmy się w kierunku centrum gdzie mieliśmy zamiar zjeść. Po drodze minęliśmy operę, oraz plac Liszta Ferenca i Jóki'ego, oraz kilka sklepów dla ludzi o grubych portfelach.




Nie dotarliśmy do centrum, gdyż spacerując małymi uliczkami, z dala od turystów i mieszkańców natrafiliśmy na  restauracje o nazwie Cyber Gastro. Zaintrygowało nas to, a ponieważ ceny były przystępne postanowiliśmy tam zjeść. I był to dobry wybór gdyż doświadczyliśmy czegoś nowego. Mianowicie, całe zamówienie robi się po przez komputer umieszczony w stołach, używając myszki umieszczonej pod blatem. Porcje były sycące i smakowite. Tak polubiliśmy ten lokal, że przy najbliższej okazji również skorzystaliśmy z ich usługi.


Kiedy się najedliśmy i zregenerowaliśmy siły udaliśmy się Mostem Elżbiety na szczyt, z którego można było podziwiać panoramę o szerokości 360 stopni. Co prawda mieliśmy iść tam dzień wcześniej, ale zabrakło nam sił i zdrowia:)



Rozpoczęła się nasza "wspinaczka", warta wysiłku, bo widok był naprawdę niesamowity!






Nasza podróż zakończyła się zamkniętymi drzwiami Targu na który chciałam się udać, ale nie było nic straconego, w końcu miałam jeszcze kilka dni;>

7 komentarzy:

  1. Też uwielbiam Wesołe Miasteczka, włoska Mirabilandia podbiła moje serce, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się jeszcze zabawić w którymś z niemieckich parków rozrywki, w końcu tyle ich tam jest :)
    Cudowna panorama!
    A co do sklepu Joy, to to chyba taki odruch, że jak zauważymy coś, co związane jest z naszym imieniem czy przezwiskiem, to robimy zdjęcia, choćby to był zwykly sklep. U nas w mieście są Delikatesy Sara, haha, a jak byłam w Warszawie na wycieczce klasowej, to moja koleżanka Saskia oczywiście musiała zapozować przy Pasażu Saskim xD
    Wózek znajduje się na Rynku Nowomiejskim, czyli bardzo niedaleko Starówki, jak będziesz miała jeszcze kiedyś okazję być w Toruniu, to możesz spróbować poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej mnie zachęcasz do odwiedzenia tych stron! Jaki prześliczny widok z tego szczytu. Mam do nich słabość, co chyba można było zauważyć na zdjęciach z Lizbony (:

    realizuj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak fajnie jest oglądać zdjęcia z podróży innych, ale jeszcze fajniej jest być na nich. Osobiście uwielbiam wszelkie parki rozrywek. Nigdy nie przejdę obok nich obojętnie. Każdy ( chyba) tak ma, że gdy zobaczy jakiś szyld lub sklep ze swoim imieniem lub pseudonimem, to od razu robi sobie zdjęcia z nim.

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajne zdjęcia <3 obserwujemy ?
    http://two-faces-onee-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny blog, ciekawe posty, magiczne zdjęcia i piękna prowadząca – czego chcieć więcej?
    Z chęciom zostaję na dłużej (GFC) I czekam na więcej!


    Pozdrawiam,
    Katherine Unique

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe miejsca :) Miło ogląda się jak ludzie podróżują.
    Obserwuję i zapraszam do mnie www.szufladajustyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet myślałam, aby się tam wybrać za tydzień, ale padło na Czechy. Więc wciąż na liście marzeń. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń